INTERVIEW

Może opowiesz nam trochę o samej historii, a także o powodach, dla których ją przejąłeś?
Sama firma została założona w 1884 roku przez rodzinę Waglerów w Berlinie, a w 2006 roku została sprzedana z powodu wieku. Czterech partnerów z regionu przejęło ją i przeniosło do Forst. W 2013 roku mój mąż dowiedział się przypadkiem o niewypłacalności manufaktury. Bardzo szybko podjęliśmy decyzję o jej przejęciu. Mimo, że projekt wydawał się bardzo ryzykowny, to jednak przypadł nam do gustu. Przede wszystkim chcieliśmy zachować to piękne i stare rzemiosło. Ale jednym z powodów tej decyzji był również nasz lokalny patriotyzm.

Gdzie pracowałeś wcześniej?
Przez 20 lat pracowałem w służbie cywilnej. Jednak mój mąż od wielu lat prowadzi działalność związaną z projektowaniem wnętrz. Z biegiem czasu pomagałem coraz więcej i zdobyłem trochę wiedzy na temat samozatrudnienia. Lubię też rękodzieło. Lubię widzieć, jak coś się dzieje i widzieć na koniec dnia gotowy produkt na stole.
W manufakturze zajmuję się głównie przyjmowaniem zamówień i dbam o wszystkie prace pomocnicze. Coraz częściej zdarza się jednak, że podejmuję się także jednego lub drugiego zadania w produkcji.

Czy było to dla Ciebie łatwiejsze czy trudniejsze niż sobie wyobrażałeś?
Było kilka przeszkód do pokonania, szczególnie na początku. Ale z odpowiednim wsparciem, wciąż sobie radziliśmy. Było wiele osób, które w nas wierzyły i wspierały nas na różne sposoby, choćby tylko słowami otuchy.
Konieczne zmiany nie dla wszystkich były zrozumiałe, dlatego musieliśmy znaleźć nowych pracowników. W końcu jednak wiele spraw zakończyło się pozytywnie. Na przykład rozwój naszej bazy klientów – tutaj bardzo pomógł nam przedstawiciel handlowy. Udało nam się również wyrobić sobie dobrą markę w branży restauratorskiej. Sytuacja w zakresie zamówień uległa wyraźnej poprawie. Mieliśmy więc pierwszy naprawdę dobry rok w 2018 roku.

Dla kogo głównie produkujecie?
Naszymi klientami są projektanci wnętrz, dekoratorzy i tapicerzy. Ale produkujemy również dla teatrów, dla krawców kostiumów z regionu, producentów oświetlenia i osób prywatnych. Punktem kulminacyjnym są zawsze zlecenia renowacji. Już kilkakrotnie pracowaliśmy dla Zamku Branitz i Zamku Granitz na wyspie Rugii. Ostatnio produkowaliśmy różne elementy wykończeniowe dla Pałacu Rezydencjalnego w Dreźnie. Świadomość, że w tak historycznych domach wisi teraz dzieło Forstera, zawsze napawa dumą.

Jakie są Twoje plany na przyszłość?
W przyszłości planujemy rozszerzyć działalność Posamenten Manufaktur o usługi związane z gotowymi ubraniami do dekoracji wnętrz. Już to rozpoczęliśmy i stworzyliśmy w naszym magazynie miejsce na pracownię krawiecką. Pierwsi klienci są już zaopatrywani i trwają rozmowy w sprawie większych zamówień.
Jeśli chodzi o wykończenia, to na pewno chcemy wprowadzić jeszcze kilka nowych produktów. Wraz z konsultantem biznesowym udało nam się wypracować kilka dobrych pomysłów, które z pewnością zostaną odpowiednio dopracowane w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

Jakie są korzyści z przeniesienia centrum życiowego z Poczdamu do Forst?
Życie w Forst jest o wiele bardziej zrelaksowane niż w większych miastach. Tam często masz wrażenie, że zawsze idziesz wyżej, szybciej, dalej. Nie ma czasu na przerwę i oddech – wszystko to, co jest tak ważne, jeśli chce się coś osiągnąć.
Warunki dla przedsiębiorców są tu nieco inne. Niektóre koszty są tańsze, co jest oczywiście korzystne z ekonomicznego punktu widzenia. Jednak sposób myślenia ludzi jest tu czasem nieco ociężały, co często utrudnia codzienne życie. Większość ludzi żyje zgodnie z mottem “Zawsze robiliśmy to w ten sposób”. Raczej przychylam się do stwierdzenia “Nic nie jest tak stałe jak zmiana”. Zmiana zawsze daje szansę na nowe możliwości i jest kluczem do trwałego sukcesu.
W czasach zmian strukturalnych coraz częściej widzimy, że zwłaszcza młode firmy przeciwstawiają się utartym schematom myślenia i z konieczności czynią cnotę. Przychodzą z nowymi pomysłami i świeżą energią. To jest przyszłość Łużyc!